Zakończenie Sezonu Turystycznego – Wleń 26-27.11.2011 r. I znów, wybieramy się aby podsumować działalność turystyczną do Wlenia. Chociaż tak naprawdę w KTP „Sznurówa”, sezon turystyczny trwa cały rok. Tak, więc wyruszamy, a po drodze, odwiedzamy w Bolesławcu Zakłady Ceramiczne „Manufaktura”. Zapoznajemy się tam, ze wszystkimi etapami ręcznej produkcji naczyń kamionkowych, by na końcu, w fabrycznym sklepie kupić ceramiczne cacka. Drugą przerwę robimy w Lwówku Śląskim, skąd wyruszamy na 8 kilometrowy spacer do Pławnej, tam chętni mogli zwiedzić Zamek Legend Śląskich oraz Galerie znanego dolnośląskiego artysty Pana Dariusza Milińskiego. Wieczorem rozpoczynamy uroczyste zakończenie sezonu 2011. Było mnóstwo atrakcji. Śpiewy przy akompaniamencie gitary Andrzeja Ossolińskiego i akordeonu Marka Kowalika. Odbyły się aż trzy prezentacje! Pierwsza to, „Turystyka Bramowa”, którą zaprezentował Krzysztof Król, dotyczyła ona aż ośmiu „bram weselnych” naszych młodych sympatyków, gdzie byli nasi przedstawiciele aby życzyć im wszystkiego dobrego J. Drugą, bardzo ciekawą, dotyczącą Kilimandżaro, wulkanu Ol Doinyo i Zanzibaru przedstawili nam nasi nieustraszeni „globtroterzy” Joanna Kurek i Andrzej Czubak. Ostatnią natomiast, na temat, wszystkich klubowych imprez turystycznych w 2011 r. wykonał Piotr Matczuk. Kolega Lech Blajchert wraz z Prezesem Andrzejem Kowalskim wręczali jak co roku, dyplomy w rozmaitych kategoriach turystycznych. Nowi członkowie KTP „Sznurówa”, otrzymali uroczyście legitymacje. Odwiedziły nas również piękne wróżki z młodziutką adeptką wróżbiarstwa i drapieżną kocicą, od których, każdy z nas otrzymał czarodziejskie ciasteczko. Wielkie show w postaci pojedynku płci zgotował nam Marek Szydłowski wraz z żoną Martą i synem Wojtusiem, który robił za „Marysię”. Pojedynek ten, mimo zażartej walki przegrali mężczyźni, lub jak kto woli pozwolili go wygrać naszym sympatycznym koleżankom .A potem........... do bardzo późnych godzin nocnych, taneczną zabawę zapewnił nam DJ Artur Ćwikliński wraz z Mamą.
W tym dniu noc była bardzo krótka, jak to na takich imprezach bywa, natomiast następnego dnia, zwarci i gotowi z uśmiechami na twarzy, wyruszyliśmy na 13 kilometrowy spacer, na zaporę w Pilchowicach ( przy okazji odwiedzając po drodze ruiny zamku górującego nad Wleniem). Co niektórzy, ambitniejsi zmienili nieco trasę, skracając ją, ale tylko na mapie, dzięki czemu mogli poznać tragiczny wręcz stan szlaków, wołających, nie o pomstę do nieba, lecz do osób za ten stan rzeczy odpowiedzialnych.
Zapora Pilchowicka to już ostatni etap naszej dwudniowej imprezy w której udział wzięło 54 osoby w tym 7 dzieci.
Z turystycznym pozdrowieniem !!!
Anna i Piotr Matczuk
