Liczba chętnych na przejście Głównego Szlaku Sudeckiego  ciągle spada. 7 czerwca jedynie 4 osoby zdecydowały się podjąć wyzwanie. Wczesnym rankiem wyruszyliśmy z Lubawki w kierunku Krzeszowa. Prognozy pogody były różne, jednak słoneczko towarzyszyło nam cały czas. Droga przez Góry Krucze znana nam już z zimowego szaleństwa minęła niepostrzeżenie i w Krzeszowie stawiliśmy się w porze obiadowej. W klasztorze Sióstr Benedyktynek czekał na nas gorący świąteczny (Boże Ciało) posiłek i zakwaterowanie. Pokoje wieloosobowe o całkiem przyzwoitym standardzie godne polecenia. W związku z tym, że czasu mieliśmy sporo poświęciliśmy go na zwiedzanie Bazyliki oraz samego Krzeszowa.W piątek rano wyruszyliśmy w kierunku Sokołowska. Po drodze mijamy kaplicę na Gorze Św. Anny (w remoncie) i podziwiamy widoki na Bazylikę i klasztor w Krzeszowie. Przez las, słuchając głosów ptaków dochodzimy do wsi Grzędy. Tutaj wkraczamy w Pasmo Lesistej. Na szczycie Lesistej Wielkiej (854 m n.p.m.) odpoczywamy dłuższą chwilę korzystając z ciągle słonecznej pogody. Zejście z Lesistej Wielkiej w drugiej części odcinka dostarczyło nam sporo emocji, gdyż zostało wytyczone w dół „na krechę”. Za to miłą niespodzianką było to, że wyszliśmy prosto na gościniec „Eden” na granicy Kowalowej i Sokołowska gdzie mieliśmy zaplanowane noclegi. Przywitał nas bardzo sympatyczny gospodarz, a i warunki w tym hotelu można również każdemu polecić.Wieczorem ubrani w stroje o barwach narodowych kibicowaliśmy polskiej drużynie podczas meczu otwarcia Euro 2012. Wynik jak wynik. Jedni nazwali to zwycięskim remisem, inni twierdzili, że to Grecy zremisowali, a my przegraliśmy.Trzeci dzień miał być „laicikowy” gdyż przejść mieliśmy tylko do schroniska „Andrzejówka” na Przełęczy Trzech Dolin. Po drodze do pokonania był tylko szczyt Bukowca (886-898 m n.p.m.), jednak biorąc pod uwagę że startowaliśmy z poziomu 583 m n.p.m. a szlak był wytyczony prosto pod górę okazał się nie byle jakim wyzwaniem. Po odpoczynku w „Andrzejówce” musieliśmy wrócić do Sokołowska, gdyż tam mieliśmy zamówiony nocleg. Dla odmiany wybraliśmy sobie szlak niebieski chyba tylko dlatego, żeby nie odwyknąć od stromych podejść i zejść. W końcu jednak dotarliśmy do ośrodka „Radosno” i mogliśmy spokojnie oddać się oglądaniu meczu już bez udziału reprezentacji Polski, więc z mniejszymi emocjami.Ośrodka „Radosno” nie będziemy polecać.W niedzielę rano przeszliśmy do „Andrzejówki” najkrótszym (zielonym) szlakiem i tam weszliśmy na szlak czerwony. Mijaliśmy turystów konnych i leśną droga doszliśmy do Skalnej Bramy gdzie znajduje się pamiątkowa tablica postawiona przez wędrowców Wałbrzyskich dla „tych co na zawsze odeszli i tych co przyjdą po nas”. Od bramy żółtym szlakiem podchodzimy do ruin zamku Rogowiec skąd roztaczają się piękne widoki na okolicę, a po powrocie na szlak czerwony schodzimy do Rybnicy Dolnej. Przed nami jeszcze jedno podejście i schodzimy do stacji kolejowej w Jedlinie Zdrój, a następnie do szosy w Jedlince. Za nami przeszło 40 km, a na szlaku czerwonym 142 km.Już w drodze do przystanku autobusowego łapie nas deszcz, ale w tym momencie jest on zupełnie nieszkodliwy. W Jedlinie Zdroju wsiadamy do bezpośredniego autobusu do Legnicy. Ciąg dalszy wędrówki już w sierpniu.

Do zobaczenia na szlaku

Krystyna Drozd

Galeria