Wyprawa w Góry Kocie 24.04.2010 r. W sobotni wczesny poranek (godzina 5:30), 24 kwietnia 2010 r na legnicki dworzec stawiła się 19 osobowa grupa piechurów. Tym razem wybieramy się na penetrację najwyższego pasma Wzgórz Trzebnickich, czyli Gór Kocich. Po 2-godzinnej jeździe pociągiem wysiadamy w Obornikach Śląskich, które przywitały nas obfitością zieleni i różem kwitnących magnolii. W Obornikach, bierze początek niebieski szlak, prowadzący przez najciekawsze zakątki Gór Kocich, którymi zamierzamy wędrować do Trzebnicy.
Pierwszą atrakcją jest przepiękna panorama Obornik, którą oglądamy z Góry Holtei’a. Następnym przystankiem jest wieś Kuraszków z olbrzymim 400-letnim Dębem Napoleońskim. Tutaj, przed świeżo remontowanym budynkiem PTSM, w zadbanym i ciekawie zaaranżowanym otoczeniu, robimy dłuższy odpoczynek. Z Kuraszkowa wędrujemy drogą pomiędzy wonnymi łąkami i osiągamy co prawda nie najwyższy ale chyba najbardziej widokowy szczyt całych Wzgórz Trzebnickich jakim jest Gnieździec o wys. 226 m.n.p.m. Uczestnicy wycieczki, jeszcze nie wiedzą, jaką to niespodziankę sprawił im szef tej imprezy. Właśnie tutaj, gdzie przed wojną było stare niemieckie szybowisko. odbywa się spotkanie, w związku z 50 rocznicą paralotnictwa na Dolnym Śląsku. Po wejściu na szczyt zostajemy przywitani przez Pana Stanisława Maksymowicza, słynnego „Maksyma”, nestora polskiego lotnictwa, ).
Dla niewtajemniczonych bardzo lakoniczny opis zasług pana Stanisława, za które otrzymał m.in. honorową nagrodę im. Dedala za wybitne zasługi w kształceniu i wychowaniu lotników, uhonorowany chyba najważniejszym dla pilota Medalem za Zasługi dla Światowego Lotnictwa- laureat FAI. Absolwent i pracownik naukowy wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Jeden z najlepszych polskich akrobatów samolotowych , przez 7 lat w kadrze narodowej akrobatyki, 15 lat w nawigacji . Będąc od 1951 roku członkiem GOPR, organizował ratowanie z powietrza. To dzięki niemu przeprowadzono pierwsze w Sudetach szkolenia z użyciem śmigłowców.
Zapoznajemy się z tajnikami paralotnictwa, (brawa za odwagę dla Pawła i Adama) a przede wszystkim cieszymy się z bardzo sympatycznego i gościnnego spotkania. Z żalem opuszczamy Gnieździec, i udajemy się w dalszą drogę podziwiając przepiękne panoramy. Pary razy zostaliśmy zmuszeni do marszu przez rzepakowe pola, gdyż ktoś wpadł na genialny pomysł by łąki, którymi prowadził szlak zamienić na pola uprawne. Zbliżając się do Trzebnicy, obserwujemy pięknie położone na wzgórzach sady jabłoniowe, za tydzień będą kwitłyL. Wreszcie osiągamy Trzebnicę i każdy już myśli o rozkoszach dla podniebienia. Ale nie ma lekko, kierownik zarządza zwiedzenie Bazyliki św. Jadwigi i Lasu Bukowego z leśną pustelnią i... dopiero wtedy głodni udajemy się na podbój trzebnickiej gastronomii.
Niestety czas wracać, więc udajemy się na profesjonalnie odrestaurowany trzebnicki dworzec kolejowy. Tam wsiadamy do autobusu szynowego Kolei Dolnośląskich, którym jedziemy do Wrocławia, gdzie przesiadamy się na pociąg do Legnicy. W Legnicy żegnając się chwalimy miło spędzony dzień i rozchodzimy się do domów.

Z turystycznym Pozdrowieniem!!!
Piotr Matczuk

182183184185187188189190191193194195186