Administrator

Administracja i design
Zbigniew Drozd
tel. 699 957 761
zbyszekdrozd
Wszystkie zdjęcia wykonane w miejscach poblicznych. Osoby które chcą usunąć swój wizerunek z tej witryny proszone są o kontakt z administratorem. 
   

tdw logo napisy 100

   
   

Kalendarz imprez turystycznych 2023

   

poprad2015001147Z Legnicy wyjechaliśmy tym razem nietypowo, bo w niedzielę zaprzyjaźnionym busem. Po skompletowaniu wszystkich uczestników w liczbie 19 osób udaliśmy się w kierunku Popradu, gdzie dotarliśmy zgodnie z planem po godz. 13-tej. Na wyjście w góry było już trochę późno więc tego dnia zrobiliśmy mały rekonesans po mieście.

                W poniedziałek wyruszyliśmy w Góry Choczańskie. W tym celu pojechaliśmy do Rużomberku  a następnie do wsi Valaska Dubowa skąd mieliśmy w planie wyruszyć na szlak.

Pogoda zapowiadała się nieszczególnie więc już na początku przeczekiwaliśmy deszcz w Karczmie Janosika, skąd następnie wyruszyliśmy na Wielki Chocz. Droga prowadziła cały czas pod górę bez żadnych wypłaszczeń i po pokonaniu przewyższenia ok. 600 m dotarliśmy na Stredną Polanę. Widoki żadne, ale dwóch kolegów zdecydowało się na dodatkowe podejście 350 m aby stwierdzić, że na samym Wielkim Choczu też nic nie widać. Tymczasem reszta grupy oczekiwała na nich w chacie turystycznej o dumnej nazwie Hotel Chocz. W drodze powrotnej do Rużomberka mieliśmy w planie odwiedzić Likavski Hrad, ale okoliczności sprawiły, że obeszliśmy go sporym łukiem i sam zamek obejrzała tylko skromna reprezentacja.

                Wtorek zapowiadał się pogodny więc obraliśmy kierunek na Rysy. Droga jak wiadomo długa, grupa porozbijana ale w komplecie dotarliśmy do Chaty pod Rysmi. Dwóch kolegów wniosło tam nawet zaopatrzenie, które na co dzień noszą tatrzańscy nosicze (brawo!!). W nagrodę po dotarciu do schroniska (2250m) zostali poczęstowani herbatką góralską. Przy schronisku ogromnym zainteresowaniem cieszyła się tamtejsza sławojka będąca równocześnie oryginalnym punktem widokowym. Na sam szczyt już nie wszyscy się zdecydowali, gdyż ze względu na porę mógłby być problem z powrotem. Nie zdążyliśmy wprawdzie obejrzeć Symbolicznego Cmentarza Ofiar Gór przy Popradskim Pleso, ale udało się to grupie, która na Rysy się nie wybierała.

                W środę pojechaliśmy zwiedzać Słowacki Raj. Z Hrabusic wyruszyliśmy Przełomem Hornadu. Okolica bardzo malownicza. Atrakcją niewątpliwą były miejsca gdzie brakowało ścieżek i przechodziło się ponad rzeką po zamocowanych w skale stupaczkach. Świetnie wyglądały również wiszące mosty, po których przechodziliśmy na drogi brzeg. Z przełomu Hornadu odbiliśmy Klastorską Rokliną w kierunku Klastoriska. Atrakcją tym razem były długie drabiny, po których wspinaliśmy się do góry. Powinny być ustawione wzdłuż wodospadów jednak ze względu na suszę mogliśmy je sobie tylko wyobrazić. Samo Klastorisko to ruiny klasztoru Kartuzów i schronisko turystyczne.

                Czwartek został ogłoszony dniem wolnym. Spora część grupy postanowiła zwiedzać Słowację miejską. I tak rozjechali się do Koszyc, Lewoczy, Keżmarku, Liptowskiego Mikulasza, a kilka osób udało się w Tatry. Po wjeździe na Hrebienok magistralą Tatrzańską udaliśmy się w kierunku Domu Slaskiego. Bardzo ładna, niemęcząca ale za to widokowa trasa.

                W piątek miał padać deszcz. Na taką pogodę najlepsze są jaskinie. Wróciliśmy więc do Słowackiego Raju gdzie zwiedzaliśmy Dobszyńską Lodową Jaskinię. Jest to jedna z Największych jaskiń lodowych na świecie. Temperatura w niej utrzymuje się na poziomie od -0,5 do prawie -4,0 stopni Celsjusza. Lodowe korytarze i sale sprawiają niesamowite wrażenie. Nawisy lodowe nie utrzymują się na stałe, ale jest kilka fantastycznych dużych form jak ołtarz i studnia. Po wyjściu z jaskini pogoda się poprawiła i postanowiliśmy zrobić niewielkie przejście niebieskim szlakiem w kierunku Strateny. Ten odcinek dał nam się mocno we znaki. Po deszczu zrobiło się ślisko zarówno na kamieniach, korzeniach jak i na ziemi. Droga początkowo biegła pod górę więc nie było problemu, za to później w dół musieliśmy bardzo uważać. Aż dziwne, że nikt nie zaliczył zjazdu na kolanach czy siedzeniu. W momencie gdy wydawało się że wyszliśmy już na prostą zaczęły się dodatkowe atrakcje w postaci drabinek, łańcuchów i mostków. W sumie trasa, która miała być taka sobie spacerowa okazała się bardzo urozmaicona.

                Sobota to czas pożegnań ze Słowacją. Grupa znowu się rozbiła. Część udała się do Koszyc, część postanowiła odwiedzić Vlkoliniec, żywy skansen, wieś liptowską z XIX wieku odnotowaną na Liście  Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Nie brakowało także takich, którzy poszli w Tatry. Na ostatnią chwilę poszedł Krywań, Bystra Ławka oraz wodospady wzdłuż Studenego Potoku i podejście do Skalnatego Plesa. Ostatni odcinek wyjątkowo obfitował w schroniska, których na trasie było aż 4 (Bilikowa Chata, Rainerowa Chata, Zamkovskkeho Chata oraz Skalnata Chata). Wieczorem powymienialiśmy wrażenia z wędrówek.

                W niedzielę przed południem wyruszyliśmy do Legnicy gdzie dotarliśmy po 18-tej. Na pewno pozostał nam spory niedosyt, gdyż tras zarówno w Tatrach (Wysokich i Niskich) jak i Słowackim Raju nie mówiąc już o miastach pozostało mnóstwo. Jednak pocieszam się, że jeszcze tam wrócimy. Tymczasem żegnam się turystycznie. Do zobaczenia na szlaku.

                                                                                                             

Krystyna Drozd

   
© Copyright 2020 - Klub Turystyki Pieszej - SZNURÓWA - w Legnicy, ogłoszenia